Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
„Lwy” walkę o obronę mistrzostwa rozpoczęły od wyjazdowej wygranej z TBV Lemgo 26:24. Zespół
Piotra Wyszomirskiego (Polak pojawił się na boisku w drugiej połowie i popisał kilkoma skutecznymi interwencjami) próbował pokrzyżować plany faworytom, szczypiorniści z Mannheim przez całe spotkanie kontrolowali jednak sytuację na boisku, a w końcówce, nieco rozluźnieni, dali się złapać rywalom na dwie bramki. Na sprawienie niespodzianki przyjezdni jednak nie pozwoli i inaugurację Bundesligi rozpoczęli od zdobycia dwóch punktów.
Problemów z odniesieniem zwycięstwa nie miał też Flensburg-Handewitt, który w premierowej kolejce przetestował innego Polaka,
Łukasza Gieraka.
„Wikingowie” rozgromili TuS N-Lübbecke 37:23, już do przerwy prowadząc różnicą siedmiu goli. Wicemistrzowie Niemiec zostali dzięki temu pierwszym liderem bieżących rozgrywek i w niedzielę zrobią wszystko, aby utrzymać się na prowadzeniu tabeli. Czeka ich jednak piekielnie trudne zadanie.
Z Rhein-Neckar szczypiorniści Flensburga grali ostatnio w przerwie letniej, spotkanie to miało jednak wyłącznie charakter towarzyski, a i tak zakończyło się wygraną „Lwów” 32:30. Poprzednia potyczka o punkty miała miejsce w pod koniec maja w Bundeslidze, w niej również górą byli podopieczni Nikolaja Jacobsena, którzy we Flens-Arenie zwyciężyli 23:21, pieczętując praktycznie tym samym mistrzostwo Niemiec.
Co ciekawe, było ta to pierwsza wiktoria „Lwów” nad Flensburgiem od czterech spotkań. Wcześniej „Wikingowie” dwukrotnie byli górą w Pucharze Niemiec (33:23 i 31:30 po dogrywce) i dwa razy na ligowych parkietach (21:17 i 25:22), w obu przypadkach w Bundeslidze zwyciężając na wyjeździe. We własnej hali gospodarzom w starciach z dwukrotnymi mistrzami kraju nie wiedzie się jednak tak dobrze, na domowe zwycięstwo nad Rhein-Neckar czekają bowiem już ponad cztery lata, ostatnią wygraną zanotowali w marcu 2013 roku (30:27). Czy w niedzielę zdołają odwrócić złą kartę?
Na przetarcie przed szlagierem we Flens-Arenie niemniej ciekawie zapowiadająca się potyczka w Kilonii, w której brązowi medaliści ubiegłorocznych rozgrywek zmierzą się z mającymi w tym sezonie ogromne aspiracje „Gladiatorami” z Magdeburga (
na żywo w Sportklubie w niedzielę o godz. 12:30). Goście sezon rozpoczęli od domowego zwycięstwa z Hüttenbergiem 33:26. W debiucie w Bundeslidze nieźle spisał się Piotr Chrapkowski, Polak spełnił swoją rolę na środku defensywy, zdobył też jedną bramkę. Magdeburg w otwierającym sezon spotkaniu zaprezentował się solidnie, w Kilonii nie będzie jednak faworytem.
„Zebry” we wszystkich rozgrywkach są niepokonane u siebie od siedmiu spotkań, a wliczając tylko mecze Bundesligi nie przegrały w Sparkassen-Arenie żadnej z dziewięciu poprzednich potyczek. Także w domowych meczach z Magdeburgiem ich bilans prezentuje się imponująco – Gladiatorzy w Kilonii nie zwyciężyli ani razu od kwietnia 2003 roku. Na piętnaście prób aż czternastokrotnie schodzili z boiska pokonani i tylko raz zdołali urwać punkt najbardziej utytułowanej drużynie w historii niemieckiego szczypiorniaka (27:27 w marcu 2014 roku).
W ubiegłym sezonie kilończycy wygrali na własnym terenie 28:24, w Magdeburgu ulegli jednak świetnie dysponowanym wiosną rywalom 25:27. Porażka ta była początkiem słabszego okresu, który sprawił, że THW musiało pożegnać się z marzeniami o tytule. Wkrótce po niej „Zebry” uległy jeszcze Lemgo, a u siebie tylko zremisowały z Minden i praktycznie same wyeliminowały się z walki o paterę. Teraz sytuacja jest diametralnie inna, nikt jeszcze nie przymierza mistrzowskiej korony, zarówno w Kilonii, jak i Magdeburgu doskonale zdają sobie jednak sprawę, że komplet punktów w tym meczu będzie bardzo ważny.
Po emocjach związanych z Bundesligą fanów piłki ręcznej czeka kolejna atrakcja: mecz
FC Barcelona Lassa – BM Logroño La Rioja o Superpuchar Hiszpanii. Barcelona walczy o szósty z rzędu i dwudziesty w historii Superpuchar. W ubiegłym sezonie podopieczni Xaviego Pascuala na otwarcie sezonu nie mieli większych problemów z pokonaniem Helvetii Anaitasuna (38:30), wydaje się, że w niedzielę równie łatwo powinni uporać się z BM Logroño La Rioja.
Same Superpuchary nie oddają dominacji Katalończyków na krajowych parkietach. Wystarczy jednak wspomnieć, że od czterech lat nie wypuścili oni z ręki ani jednego trofeum w Hiszpanii! W okresie tym zostawali mistrzami kraju, sięgali ponadto po Copa del Rey i Copa ASOBAL, czyli Puchar Ligi. Cieniem na ich sukcesach położyły się jedynie zmagania w Champions League, w której Barcelona rokrocznie celuje w końcowy triumf.
Przed rokiem
Kamil Syprzak i spółka w półfinale musieli uznać jednak wyższość Vardaru, a dwa lata wcześniej już w ćwierćfinale okazali się słabsi w dwumeczu od THW Kiel. Ostatni triumf w Lidze Mistrzów Barca zanotowała w 2015 roku, a więc tuż przed tym, zanim jej szeregi zasilił obrotowy reprezentacji Polski. Cele na ten sezon w Katalonii, oczywiście, się nie zmieniają – wygrać wszystko co się da, na każdym możliwym froncie! W kraju nie powinno być z tym większych problemów, rywale niespecjalnie się bowiem wzmocnili, a Barcelona wyraźnie nie osłabiła.
Szeregi mistrza Hiszpanii opuścili wprawdzie Kirił Łazarow, Jesper Nøddesbo, Antonio García Robledo i Filip Jícha, w ich miejsce do klubu sprowadzeni zostali jednak m.in. Jure Dolenec i Alexis Borges. Poza Czechem, o odejściu pozostałych wiadomo było zresztą już od dawna, Barcelona spokojnie mogła więc przygotowywać się do kolejnego sezonu.
Plan transmisji:
3 września (niedziela)
12:30
THW Kiel – SC Magdeburg
15:00
SG Flensburg-Handewitt – Rhein-Neckar Löwen
17:00
FC Barcelona Lassa – BM Logroño La Rioja
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.