W pierwszym spotkaniu rozegranym przed dwoma tygodniami w Miszkolcu górą byli Węgrzy, którzy wygrali 2:1.
Po meczu pozostał ogromny niedosyt. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy to spotkanie zremisować –
mówi trener reprezentacji Polski, Andrzej Bianga.
Do przerwy prowadzili Węgrzy po bramce zdobytej przez Norberta Horvatha.
Pierwszą połowę zagraliśmy słabo i trzeba o niej jak najszybciej zapomnieć. Druga była już lepsza w naszym wykonaniu. Stworzyliśmy sporo okazji i żałujemy bardzo, że nie skończyło się choćby remisem – podkreśla kapitan Biało-Czerwonych, Marcin Mikołajewicz.
Po zmianie stron zdecydowanie lepiej zagrali Polacy. Niestety, zamiast bramki wyrównującej arbiter podyktował niesłusznie rzut karny po rzekomym zagraniu ręką przez Mikołaja Zastawnika
Karnego oczywiście nie było co pokazały powtórki, ale pomyłki sędziowskie niestety się zdarzają i tak właśnie się stało w Miszkolcu – kontynuuje nasz kapitan.
Rzut karny wykorzystał Zoltan Droth i było 2:0 dla Węgrów. Na osiem i pół minuty przed końcem Polakom udało się strzelić kontaktowego gola, którego autorem był Tomasz Lutecki.
- Po meczu pozostał niedosyt bo spokojnie mogło się skończyć choćby remisem – uważa Mikołajewicz. - Nie jesteśmy jednak na straconej pozycji gdyż gramy u siebie i mocno wierzymy, że stać nas na zwycięstwo i upragniony – podkreśla kapitan naszej reprezentacji.
To już historia. Błędy się zdarzają, ale na tym etapie takich pomyłek nie powinno być miejsca. Zwracaliśmy uwagę sędziemu stolikowemu, aby uważali na takie sytuacje. Niestety, ale ten błąd kosztował nas utratę drugiego gola – uważa trener Bianga.
Porażka w Miszkolcu na pewno nie stawia nas na straconej pozycji.
To prawda. Teraz wszystko jest w naszych nogach i przede wszystkim głowach. Jestem pewny, że jak wygramy w sferze mentalnej to o wynik i awans jestem spokojny – podkreśla Mikołajewicz.
W pierwszym spotkaniu udało się zneutralizować największą gwiazdą reprezentacji Węgier Zoltana Drotha. Zawodnik grający na pozycji pivota, na co dzień grający w Kajracie Ałmaty jest motorem napędowym Węgrów.
Każdy zawodnik został przez nas dokładnie rozpracowany, a Droth w szczególności. W rewanżu nie możemy sobie pozwolić na jakikolwiek moment dekoncentracji, bo rywal to wykorzysta bezlitośnie. Tak było w Miszkolcu przy pierwszym straconym golu – mówi selekcjoner Biało-Czerwonych.
We wtorek w Koszalinie zostanie rozegrany mecz rewanżowy. W ostatnim czasie reprezentacja Polski w futsalu grała dwukrotnie na tym obiekcie.
W marcu w ramach przygotowań do turnieju eliminacyjnego w Elblągu pokonaliśmy w towarzyskim meczu Białoruś 6:0. Pod koniec sierpnia bezpośrednio przed meczem w Miszkolcu reprezentacja Polski przegrała z Francją 3:4. Warto dodać, że przeciwko „Trójkolorowym” zagraliśmy bez zawodników mistrza Polski Rekordu Bielsko-Biała, którzy w tym czasie rywalizowali w turnieju eliminacyjnym Pucharu UEFA w Danii. W Koszalinie spodziewany jest komplet publiczności. - Zawsze fajnie się gra przy pełnych trybunach. Tym bardziej gdy będzie to trzy tysiące osób, które będą dopingować naszą reprezentacje. To może być nasz szósty zawodnik – uważa Marcin Mikołajewicz.
W rewanżu reprezentacja Polski musi odrobić jednobramkową stratę z Miszkolca. W pierwszym spotkaniu Biało-Czerwoni wykonywali wiele stałych fragmentów gry, ale w decydujących momentach brakowało skuteczności pod bramką Gyuli Totha.
Bez kalkulowania!Nie były one do końca dobrze przez nas wykonane - uważa trener Andrzej Bianga. - Było za dużo nerwowości, dał o sobie znać stres. Potrzebujemy więcej spokoju. Zdajemy sobie sprawę, że mamy jeszcze spore rezerwy. Przygotowaliśmy kilka różnych wariantów i każdą nadarzającą się okazję trzeba będzie bezwzględnie wykorzystać – podkreśla opiekun reprezentacji Polski.
Na pewno zagramy inaczej niż w Miszkolcu – nie ukrywa Bianga. - Wiemy, że od pierwszych sekund musimy zagrać agresywniej. Zaatakujemy rywala bardzo wysoko i będziemy chcieli jak najszybciej zdobyć bramkę. Rywal raczej zagra głęboko cofnięty z nastawieniem na grę z kontry. Ale jesteśmy na to przygotowani – zapewnia trener reprezentacji Polski.
Podobnego zdania jest Marcin Mikołajewicz.
Musimy od początku narzucić swój styl gry i nie możemy pozwolić Węgrom na rozwinięcie skrzydeł. Gramy u siebie i trzeba rozegrać pełne czterdzieści minut na maksymalnym zaangażowaniu – zapewnia kapitan zespołu.
W porównaniu do pierwszego meczu w składzie reprezentacji Polski nie doszło do żadnych zmian. Pod znakiem zapytania stał występ Tomasza Kriezala, który w Miszkolcu już na początku meczu usiadł na ławce z powodu kontuzji. Na szczęście z jego zdrowiem jest już wszystko w porządku i w Koszalinie będzie do dyspozycji trenera. W rewanżu wystąpi również Mikołaj Zastawnik, który za to rzekome zagranie ręką w polu karnym został ukarany żółtą kartką.
Marzenia Polaków o Słowenii...Odwołaliśmy się do UEFY w sprawie anulowania tej kartki i czekamy na odpowiedź. Nawet gdyby decyzja została podtrzymana to i tak Mikołaj będzie mógł zagrać – zapewnia trener Bianga.
Miernik Signal ST-5155 DVB-T/T2/C DVB-S/S2 z podglądem
Miernik Signal ST-5155 do pomiarów zarówno cyfrowych sygnałów satelitarnych DVB-S/S2,...
679 zł Więcej...Odbiornik Vu+ DUO 4K SE S2X FBC
Vu+ DUO 4K SE - najnowszy odbiornik Ultra HD 4K...
1 690 zł Więcej...Antena Olympia BX 1000+LTE Combo V/H
Nowoczesna antena szerokopasmowa BX 1000+ Olympia Combo. Zaprojektowana do w...
120 zł Więcej...