Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
RAFAŁ NAHORNY
Dziennikarz sportowy NC+
Jeszcze dwa tygodnie temu zastanawialiśmy się wszyscy na kogo lepiej wpaść w 1/8 finału.
Czy łatwiej - po wyjściu z grupy - wygrać z Anglią, czy pokonać Belgię?
Dziś już wiadomo, że te rozważania raz na zawsze szlag trafił, że to Anglicy i Belgowie, wybiorą sobie pierwszego pucharowego przeciwnika. A wśród ich potencjalnych rywali są już tylko Japonia, Kolumbia i Senegal, bo biało-czerwoni zamiast bić się o awans walczą już tylko o honor.
Mecz w Kaliningradzie, czyli batalię Anglii z Belgią, zapowiada się powszechnie, zresztą nie bez przyczyny, jako derby Premier League. Przecież grają w niej wszyscy, bez wyjątku, podopieczni selekcjonera Garetha Southgate’a oraz połowa belgijskich kadrowiczów, z największymi gwiazdami angielskiej ekstraklasy - Kevinem De Bruyne, Edenem Hazardem i Romelu Lukaku na czele. Ale dotychczasowy przebieg rywalizacji w grupie G sprawił, że reklamowany jako szlagier fazy grupowej mundialu mecz jawi się już tylko jako zwykła potyczka, a nie wojna na śmierć i życie.
Stało się tak dlatego, że obaj wielcy rywale zdążyli odprawić z kwitkiem zarówno słabeuszy z Tunezji, jak i debiutantów z Panamy, więc awans do dalszych gier mogą już świętować od kilku dni. A ponieważ – w sumie – Anglicy i Belgowie strzelili obu zespołom tyle samo goli i tyle samo stracili, to o pierwszym miejscu w tabeli Wyspiarzy decyduje dziś… „fair play”, czyli mniejsza liczba żółtych kartek pokazanych w turnieju podopiecznym Southgate’a. Jeśli zatem w czwartek padnie remis, to o wyższej lokacie w grupie G zdecydują właśnie kolorowe kartoniki.
Anglia i Belgia przyjechały do Rosji, by odegrać w mundialu główne role. Ich celem jest walka o medale, wiec trudno oczekiwać, że w Kaliningradzie zdecydują się wypowiedzieć rywalowi wojnę na wyniszczenie, że na boisku trup będzie słał się gęsto. Nikt przecież nie zechce się wykrwawiać, mając świadomość, że turniej dopiero się rozkręca, że dla tych najlepszych to jeszcze nawet nie półmetek finałów MŚ.
Z drugiej jednak strony kibice nie wyobrażają sobie, by plejada angielskich i belgijskich gwiazd poszła w ślady Francuzów i Duńczyków, którzy - wiedząc, jak przebiega mecz Peru z Australią - udawali, i to wyjątkowo nieudolnie, że zależy im na odniesieniu zwycięstwa.
Ponadto dla Harry’ego Kane’a oraz Lukaku (jeśli wyleczy na czas drobny uraz), którzy walczą o koronę króla strzelców mundialu, czwartkowy mecz to świetna okazja, by powiększyć bramkowy dorobek. A siedząc na ławce, czy podając piłkę do tyłu, czy wszerz boiska kolejnych goli raczej nie strzelą.
Wiele na to wskazuje, że obaj selekcjonerzy – Southgate i Roberto Martinez, dokonają w podstawowych składach zmian. Pewnie też nie poprzestaną na jednej, dwóch, czy trzech, Ale niech przynajmniej rezerwowi powalczą o zwycięstwo, a nie zadowolą się bezbramkowym remisem. Bo w przeciwnym razie kibice na znak protestu przełączą na Tunezja – Panama.
Plan transmisji:
28 czerwca (czwartek)
19:55
Anglia - Belgia,
Canal+ 4K Ultra HD
komentarz: Marcin Rosłoń, Rafał Nahorny
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.