Unia uznała, że samochody elektryczne przyniosą wymierne korzyści niemieckiemu społeczeństwu, głównie przez zmniejszenie emisji hałasu i szkodliwych substancji. Niemiecki system wsparcia umie zachęcić klientów i firmy do kupowania aut elektrycznych.
W ciągu 4 lat za 300 mln euro w Niemczech ma być promowana instalacja nowych stacji szybkiego ładowania samochodów elektrycznych, oraz wspierana rozbudowa już działających instalacji. Wsparcie rządu Niemiec ze środków publicznych będzie dostępne osobom prywatnym, firmom i władzom lokalnym w drodze otwartych przetargów.
Niemcy słusznie zakładają, że energia elektryczna dla samochodów elektrycznych powinna pochodzić z OZE (odnawialnych źródeł energii). Komisja Europejska uznała, że dzięki temu nastąpi znaczący wzrost pojazdów elektrycznych na niemieckich drogach oraz dojdzie do redukcji emisji i poprawy jakości powietrza.
W Niemczech ma powstać 15 tys. stacji ładowania samochodów elektrycznych za 300 mln euro w latach 2017-20.
Władze w Berlinie - w odróżnieniu od tych w Warszawie, które tylko twórczo gadają - starają się aktywnie promować w elektromobilność w praktyce. Rząd Niemiec przyjął program przewidujący dopłaty i ulgi podatkowe dla osób decydujących się na zakup samochodu elektrycznego. Każdy kto kupi samochód na prąd otrzyma dopłatę w wysokości 4 tys. euro, a kupujący hybrydę 3 tys. euro.
Niemcy na początku roku 2016 mieli 25,5 tys. samochodów elektrycznych i 130 tys. aut hybrydowych. Te liczby mają być znacząco zwiększone do 2020 roku aż do 1 mln samochodów elektrycznych, choć to i tak kropla w morzu, bo teraz w tym kraju jest 45 mln aut.