Wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych

dodano: 2016-11-20 14:56 | aktualizacja: 2017-04-19 18:01
autor: Daniel Gadomski | źródło: SAT Kurier 10/2014

Ameryka Północna to mało popularny kierunek wśród Polaków. Turystów z naszego kraju odstraszają ceny biletów lotniczych i bardzo niewiele ofert w biurach podróży. Poza tym do Stanów Zjednoczonych trzeba mieć wizę. Dla wielu naszych rodaków to stresujące i upokarzające.

Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.

Anteny satelitarne można znaleźć przede wszystkim w małych miejscowościach i wioskach. Przejazd do nich to też w Ameryce pewna atrakcja, bo wiąże się z podróżą przez leśne pustynie, wielkie rzeki obok charakterystycznych dla Stanów Zjednoczonych ciężarówek. W Metropolii, jaką jest Nowy Jork, atrakcją jest studio telewizyjne zlokalizowane w samym centrum miasta, czyli Times Square na Manhattanie. Studio sieci ABC należy do najczęściej fotografowanych miejsc przez turystów. Rankiem jest stamtąd nadawany program „Good Morning America”. Przez cały dzień na wielkim monitorze można śledzić kanał ABC News. Na dodatkowych neonach jest wyświetlany pasek informacyjny stacji. Studio telewizyjne przy Times Square można zobaczyć ze specjalnego autobusu turystycznego z odkrytym dachem. Jeździ w pobliżu największych atrakcji Nowego Jorku, czyli Ground Zero, Wall Street, przystani, z której wypływają statki po rzece Hudson w kierunku Statuy Wolności, siedziby Organizacji Narodów Zjednoczonych i właśnie Times Square.

Można też udać się na spacer po Manhattanie. Ciężko tam się zgubić, ponieważ ulice są ułożone stosunkowo prosto w stosunku do europejskich. Wrażenie robi cała masa żółtych taksówek i tłumy ludzi. To na Times Square co roku pojawia się ogromna choinka. W tym miejscu nowojorczycy obchodzą też Sylwestra. Na Manhattanie warto zobaczyć Empire State Building. Budynek ma 443 metry wysokości. Zanim wjedziemy na górę, zaproszą nas do sali kinowej z trzęsącymi się siedzeniami. Wyemitują film nagrany dronami, w którym dzięki tym siedzeniom poczujemy się jakbyśmy latali po Nowy Jorku. Na górze możemy podziwiać panoramę centrum miasta. Już od 2015 roku liczba odwiedzających ten budynek spadnie, bo otwarty zostanie punkt widokowy na 1 World Trade Center, czyli budynku, który zastąpił World Trade Center. Ma 541 metrów i już góruje nad Manhattanem, ale w środku trwają prace wykończeniowe.

Wśród fanów zakupów popularna jest 5 Aleja. Można tam spotkać marki znane z całego świata. Według mnie mało jednak jest prawdy w radach od moich znajomych „Jedziesz do USA, to jedź z pustą torbą, żeby zrobić duże zakupy”. Wiele rzeczy w tamtejszych sklepach to rzeczy z Europy. Te same kolekcje co u nas, tylko droższe z powodu cła. Zdaję sobie jednak sprawę, że wizyta w USA może być okazją do wielu zakupów dla fanów tamtejszej marki Apple. Pod względem ubrań można też się wybrać do jednego z licznych outletów.

Poza Nowym Jorkiem w okolicach wschodniego wybrzeża warto zobaczyć Waszyngton. Leży na szerokości geograficznej zbliżonej do Rzymu, dlatego jest tu cieplej. Pod względem ludności przeważają czarnoskórzy. Spacer w pobliżu Kapitolu i Białego Domu, skąd nadają korespondenci z całego świata, robi wrażenie. W pobliżu dostępne są liczne darmowe muzea, np. poświęcone historii naturalnej. To dostojne i eleganckie miasto na tle kosmopolitycznego i wyluzowanego Nowego Jorku. Choć Amerykanie są wyluzowani w każdym miejscu. Wieczorami w hotelach bardzo licznie oglądają programy sportowe przy piwie. Sami zaczepiają turystów. Są przyjaźnie nastawieni i ciekawi Polski. Wielu z nich zdradza, że ma polskie korzenie. Po krótkiej pogawędce zamawiają dla nowych znajomych piwo lub drinka. Nie oczekują rewanżu. Przeważnie słyszałem: – Jesteś gościem u nas, więc my stawiamy. Jak będziemy w Polsce, to Ty nam postawisz piwo – mówili kurtuazyjnie.

W niektórych stanach nie jest łatwo o alkohol. Niezależnie od wieku trzeba pokazać ID, czyli dowód osobisty lub paszport. W supermarketach kupimy tylko niskoprocentowe piwa i to w sześciopakach. Na szczęście nawet przy małych miejscowościach znajdują się kompleksy handlowe, w których załatwimy wszystko. Od wizyty w sklepie monopolowym po pranie.

Amerykanie to naród, który nie lubi za daleko odchodzić od swojego samochodu. Kryterium sukcesu jest dom na przedmieściu, dlatego w centrach miast nie mieszkają najbogatsi. Są też wygodni, dlatego w centrach miast dominują restauracje typu fast-food. Często wybierałem McDonald’s ze względu na darmowe Wi-Fi. Popularne są też Burger King, Subway, Wendys czy 7Guys z wymyślnymi hot dogami. Można tam nawet znaleźć wersję koszerną dla wyznawców Judaizmu. Bardziej zdziwiły mnie jednak chipsy o smaku cappuccino w jednym z supermarketów. Popularne w USA są też lokale, gdzie płaci się 10 dolarów i można jeść do syta z dowolną liczbą dokładek. Takie menu all inclusive nie jest jednak wyszukane, bo przeważnie ogranicza się do coli, frytek, podstawowych sałatek i prostej pizzy.

W swojej podróży zwiedziłem jeszcze Filadelfię i Boston. W pierwszym z tych miast poza Dzwonem Niepodległości zwróciłem uwagę na centrum handlowe zdominowane przez Chińczyków. To obecnie grupa najczęściej podróżująca do USA. W przeciwieństwie do Europejczyków nie próbują burgerów z amerykańskich fast foodów. Noszą ze sobą lub kupują na miejscu charakterystyczne zupki chińskie. Boston to dość duże Chinatown i Zatoka Bostońska znana jako Zatoka Homarów. To miejscowy przysmak. W tej metropolii mieści się też znany na całym świecie uniwersytet Harvard i Massachusetts Institute of Technology. W tutejszym Quincy Market, czyli hali targowej można znaleźć jedzenie z całego świata. Tuż obok zlokalizowany jest czynny cały rok sklep bożonarodzeniowy.