Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Mimo tak dużej produkcji z OZE, Niemcy i tak za wolno dokonują przejścia na energię odnawialną.
Polska i Niemcy mogą ich nie spełnić unijnych celów udziału OZE w energii.
Niestety rekord został pobity przy „minimalnym wzroście" udziału OZE, a to oznacza, że
Niemcy mogą mieć problem ze realizacją unijnego celu klimatycznego: produkcji 18 proc. energii z OZE do 2020 r.
Według BEE, Niemcy przy obecnym tempie zmian osiągną zaledwie
16,7 proc. Co ciekawe, Niemcy pobiły dzienny rekord produkcji energii elektrycznej z OZE -
85 proc. Celem Niemiec jest osiągnięcie
80 proc. produkcji energii z OZE do 2050 r.
Polska została zobowiązana do osiągnięcia produkcji energii z OZE do 2020 r. do
15 proc., ale
19,6 proc. dla energii elektrycznej. O ile ten pierwszy z celi jest prawnie wiążący, to drugi jest dodatkowym warunkiem, którego wcale nie trzeba spełniać. Polska w 2015 r. miała udział OZE w produkcji energii na poziomie
11,45 proc.
Ustawa rządu PiS w 2016 roku dość znacznie wyhamowała rozwój OZE, szczególnie dotyczy to wiatraków, choć i fotowoltaika została dość sprytnie pominięta. W Polsce aż 70 proc. farm wiatraków zakończyło 2016 r. ogromnymi stratami. Rząd nieco zakpił sobie z inwestorów, że nowa ustawa nie wpłynie na osiągnięcie unijnego celu - tych 15 proc., ale to bez wiatraków i paneli PV się nie uda. Rząd stawia uparcie na węgiel i z tego powodu wzrost udziału OZE w produkcji energii maleje, a nie rośnie, co pod znakiem zapytania stawia realizację celów na 2020 r.
Całe szczęście, że prywatni inwestorzy - domowi prosumenci w Polsce sami zauważają, że OZE się opłaca, bo płacą mniejsze rachunki za energię, a domowy marketing szeptany działa jednak lepiej niż rządowa propaganda, że niby to węgiel jest lepszy - przecież wszyscy wiedzą skąd ten smog?!
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.