Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Argumentacja analityków Citi jest taka, że
Apple będzie dysponować
252 mld dol. z zagranicznej działalności, które będzie musiał na coś przeznaczyć. Nudne i oczywiste byłoby wykorzystanie tych środków na dokonanie mniejszych przejęć (takich jak zakup Shazama w ubiegłym miesiącu), zwiększenie wydatków na badania i rozwój czy na wykup akcji lub zwiększenie dywidendy. O wiele śmielszym posunięciem byłby na przykład
zakup Netfliksa, Walta Disneya czy Tesli, twierdzą analitycy Citi.
Ale skąd analitycy Citi wzięli te 40% szans? Przecież Apple jest bardzo skryty jeśli chodzi o długoterminowe plany, więc ten rodzaj notatki wydaje się być niczym więcej jak zwykłą spekulacją. W końcu analitycy Citi nie mają nic do stracenia, przedstawiając swoje prognozy - jeśli są w błędzie, mogą zawsze stwierdzić, że mieli 60 proc. szans na to, że do przejęcia nie dojdzie. A jeśli mają rację, mogą szczycić się tym, że to oni pierwsi przewidzieli transakcję.
Apple zobowiązał się już przeznaczyć
1 mld dol. na produkcję nowych treści, a jego największym nabytkiem było przejęcie Beats za 3 mld dol. w 2014 roku.
Dlaczego miałby wydać 75 mld dol. na zakup Netfliksa? Byłby to desperacki krok, który zasygnalizowałby poważną zmianę organizacyjną w filozofii tej firmy.
Wydaje się, że akcje Netfliksa zapewne na tym skorzystają. Konkurencja na rynku usług streamingowych znacznie wzrosła po tym, jak Disney ogłosił plany zdjęcia swoich treści z Netfliksa i uruchomienia własnej usługi.
Ostatecznie zakup Netfliksa przez Apple jest wysoce wątpliwy, zwłaszcza przy tak wysokiej cenie. Citi prawdopodobnie zdaje sobie z tego sprawę, ale z przyjemnością przyciąga uwagę, a jego klienci, którzy posiadają akcje Netfliksa, mogą czuć się podekscytowani ewentualnymi zmianami.
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.