Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Kanadyjczycy i Amerykanie często mierzyli się ze sobą w walce o złote medale mistrzostw świata Elity. Po raz pierwszy w historii doszło jednak do sytuacji, w której zagrają mecz, który zadecyduje o tym, że jedna z drużyn zdobędzie medal, a druga wyląduje poza podium.
W spotkaniu bezpośrednim rywalizowali już w fazie grupowej, gdzie na inaugurację turnieju rozegrali fenomenalne spotkanie. Już po 47 sekundach wynik otworzył wówczas Pierre Dubois, a po kilku minutach na 2:0 dla Kanady podwyższył Ryan O'Reilly. Dalsza część należała jednak do Amerykanów. Ci prowadzeni przez znakomicie grającego Dylana Larkina zdołali czterokrotnie pokonać bramkarza rywali i na 17 minut do końca prowadzili 4:3.
Nadzieję na zwycięstwo ekipie z Kanady przywrócił Colton Parayko, który doprowadził do remisu. Ostatecznie zadecydowały dopiero rzuty karne. Ich bohaterem okazał się Cam Atkinson – Amerykanin dwukrotnie wykorzystał swoją szansę, prowadząc drużynę do zwycięstwa.
W dalszej części grupowej rywalizacji zarówno Amerykanie, jak i Kanadyjczycy przegrali mecz z Finami, przez co fazę grupową zakończyli kolejno na drugim i trzecim miejscu. Obie reprezentacje czekały zatem trudne starcia już w ćwierćfinałach. Reprezentanci USA na tym etapie poradzili sobie z Czechami, wygrywając mecz 3:2, a Kanadyjczycy po dogrywce uporali się z Rosjanami.
Półfinałów ani jedni, ani drudzy nie zaliczą jednak do udanych. Na tym etapie Amerykanie zostali rozgromieni przez Szwedów (0:6), którzy wyraźnie udowodnili im różnicę klas. Kanadyjczycy natomiast sensacyjnie ulegli Szwajcarom (2:3).
Mimo ostatniej porażki, to Amerykanie wciąż pozostają najskuteczniejszą drużyną tegorocznych mistrzostw, mając na swoim koncie 32 bramek. Najlepszy strzelec zespołu – Patrick Kane zdobył osiem bramek, a dokładając do nich 11 asyst zapewnił sobie prowadzenie w klasyfikacji kanadyjskiej. Niewiele traci do niego Connor McDavid. Reprezentant Kanady strzelił dotychczas pięć goli i zanotował 12 asyst. To pomiędzy tymi dwoma graczami zapewne rozegra się ostateczna rywalizacja o indywidualne nagrody.
W wielkim finale Szwedzi zagrają ze Szwajcarami.
Dla tych drugich będzie to trzecia w historii szansa na zdobycie mistrzowskiego tytułu. Dwie poprzednie nie zostały przez Helwetów wykorzystane.
Po raz pierwszy reprezentacja Szwajcarii szanse na złoty medale mistrzostw świata Elity miała w 1935 roku. Wówczas, grając u siebie, przegrała ostatni mecz z Kanadyjczykami (2:4) i ostatecznie to drużyna zza Oceanu mogła świętować. Kolejna szansa pojawiła się dopiero w 2013 roku. W finale sztokholmsko-helsińskiego turnieju żadnych szans nie dali im jednak Szwedzi.
Drużyna Trzech Koron 5 lat temu wygrała ze Szwajcarami aż 5:1. Jeśli podobny wynik przydarzyłby się ponownie tym razem, nikogo nie powinno to zdziwić. Obrońcy tytułu od początku turnieju spisują się fenomenalnie – w grupie wygrali wszystkie mecze, by następnie ograć w ćwierćfinale Łotyszy (3:2), a następnie rozgromić Amerykanów (6:0).
Szwajcarzy w tym przypadku znajdują się na zupełnie przeciwnym biegunie. W grupie do samego końca musieli drżeć o awans, by w ćwierćfinale i półfinale... sprawić dwie sensacje, wyeliminowując Finów i Kanadyjczyków z walki o złote medale. Mimo to ich bilans nie rzuca na kolana. Do tej pory wygrali pięć spotkań i przegrali trzy, notując przy tym przeciętny bilans bramkowy 31:23.
Żelazna defensywa zapewni tytuł?
Ogromnym atutem reprezentacji Szwecji od początku turnieju jest żelazna defensywa. Trzy Korony w dziewięciu rozegranych do tej pory meczach straciły tylko 11 bramek.
Jeśli jednak ktoś wie, w jaki sposób pokonać Andersa Nilssona, z pewnością są to... Szwajcarzy. To właśnie oni, w meczu grupowym przeciwko Szwecji, potrafili strzelić Skandynawom aż trzy bramki. Trzeba jednak dodać, że mimo tego ani przez moment Helweci nie prowadzili i ostatecznie przegrali mecz 3:5.
Plan transmisji:
20 maja (niedziela)
15:45 mecz o brąz:
USA – Kanada
20:15 finał:
Szwecja – Szwajcaria
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.