Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Jak informuje „Przegląd Sportowy”, w sezonach 2019-2020, 2020-2021, 2021-2022 mecze
Ekstraklasy miały być pokazywane w
TVP oraz
nc+. Telewizja publiczna płaciłaby 70-80 mln zł rocznie, natomiast nc+ 170-180 mln zł. Łącznie kluby otrzymywałyby więc 250 mln zł i miałyby większe przychody z reklam dzięki emisji części meczów w otwartej telewizji. Tak się prawdopodobnie nie stanie, bo jak donosi „PS”,
TVP nie chce płacić aż takich sum. Przyczyną ma być konflikt polityczny najważniejszych urzędników państwowych.
Władze Telewizji Polskiej są gotowe przeznaczyć na prawa do Ekstraklasy 40-45 mln zł.
Jeśli kluby na to nie przystaną, to część praw do polskiej ligi może trafić do
Polsatu, który ubiegał się o oba pakiety praw telewizyjnych razem ze swoim
Eleven Sports. Obecność Ekstraklasy w
TVP czy
Polsacie to kłopoty dla
Canal+. Zwłaszcza jeśli np. niekodowana telewizja będzie mogła pokazać 37 meczów w sezonie (po jednym z każdej kolejki). Bardziej oszczędni fani polskiej ligi mogą wtedy zdecydować, że płacić za
nc+ po prostu się nie opłaca i lepiej oglądać wybrane mecze w
TVP Sport czy np.
TV4. Platforma
nc+ będzie w lepszej sytuacji, jeśli
Ekstraklasa SA przeznaczy na otwartą antenę tylko nieliczne mecze albo wszystkie będą w
Canal+ Sport,
Canal+ Sport2 i
nSport+.
Pytanie czy nc+ nie popełnia błędu tak wykosztowując się na ofertę sportową.
Oglądanie meczów polskiej ligi z pirackich streamów internetowych to dzisiaj żaden problem. Tymczasem można odnieść wrażenie, że druga co do wielkości platforma skupia się ostatnio głównie na sporcie. Rozgrywek sportowych dotyczyła bowiem jej ostatnia kampania reklamowa. Pozostałe grupy abonentów mogą czuć się trochę zapomniane. Od dawna operator nie dołączył np. nowego kanału dokumentalnego a za
usługi VOD z treściami od National Geographic pobiera dodatkowe opłaty. Takich ruchów jak
obniżenie o połowę opłat za Player+ dla studentów powinno być więcej.
Platforma nc+ powinna szukać nowych klientów w zupełnie nowych grupach.
Player+ kosztuje nadal zbyt dużo, żeby być alternatywą dla
Netflixa, a w dużych miastach wielu młodych ludzi nie instaluje ani anteny satelitarnej, ani telewizji kablowej. Gdyby
nc+ udało się zawiązać sojusz z
Netflixem, to taka oferta mogłaby być strzałem w dziesiątkę. Platforma powinna pomyśleć nad udoskonaleniem dekoderów. Byłoby dobrze, gdyby te obsługujące Wi-Fi śladem systemu
Android TV obsługiwały
YouTube. Hybryda telewizji i internetu pozwala na znacznie więcej aniżeli sama telewizja. Przykładem jest
interaktywny kanał MyMTV Music (rozpoczął działalność w Hiszpanii, niebawem trafi do państw skandynawskich, a następnie na kolejne rynki). Użytkownik sam może sobie wybierać ulubione teledyski z różnych gatunków muzycznych, które obejrzy. Obawiam się, że jeśli stacja pojawi się w przyszłości w
nc+, to platforma będzie chciała za nią dodatkowej opłaty.
Dlaczego taka jest polityka?
Z czegoś trzeba sfinansować wielkie inwestycje w sport i nieco mniejsze w dostęp do zasobów wytwórni hollywoodzkich. Efekt jest taki, że
w pierwszej połowie 2018 roku liczba abonentów spadła o 52 tys. Raczej będzie dalej spadać, bo operator nie chce pozwolić na większą elastyczność. Liczy się tylko zwiększenie przychodów od abonenta, czyli ARPU. Przy przedłużaniu umowy ciężko namówić konsultanta na to, żeby przejść na niższy pakiet. Łatwiej rozwiązać umowę i podpisać ją ponownie. Konsumenci są coraz bardziej świadomi i zdają sobie sprawę, że liczba kanałów oferowanych w pakietach ma niewiele wspólnego z jakością. Coraz więcej rodzin woli podpisać umowę z operatorem kablowym lub telekomunikacyjnym na usługi pakietowe, czyli np. telewizję, internet i telefon. Z
danych Urzędu Komunikacji Elektronicznej wynika, że w ciągu ostatniego roku liczba takich klientów zwiększyła się o 29 proc. a wartość segmentu rynku wynosi 4,72 mld zł. Choć w promocyjnych pakietach przeważnie można oglądać mniej kanałów telewizyjnych, to niższe są też opłaty. Platforma
nc+ dość późno zaczęła walkę o ten rynek. Ostatnio chwaliła się promocją dla osób, które przeniosą numer telefonu komórkowego z innej sieci. Przez rok mogą płacić połowę abonamentu.
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.