Rysy - najwyższy szczyt w Polsce, jest obowiązkowym punktem na mapie polskiego turysty górskiego. Jest to także najwyższy szczyt w Tatrach, na który prowadzi szlak turystyczny. Nie dziwi więc, że Rysy należą do najczęściej odwiedzanych w naszym kraju gór. Niestety nie jest to dobra wiadomość dla osób, które cenią sobie samotne wędrówki. W letnie weekendy szlak jest bardzo zatłoczony, a osoby, które zwykle idą dość szybkim tempem, zmuszone są do wyprzedzania pozostałych turystów niemalże slalomem.
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Nazwa Rysy pochodzi od pożłobionych zboczy całego masywu górskiego. Jeśli chodzi o faunę, na południowych stokach Rysów można spotkać kozice i świstaki. Bardzo bogata jest również flora - występuje tu ponad 60 gatunków roślin kwiatowych.
Powrót do parkingu przy Drodze Swobody odbyłam tym samym szlakiem. Na przejście całej ponad 20 km trasy potrzebowałam aż 9 godzin, gdyż straciłam dużo czasu stojąc w kolejkach do łańcuchów i do... sławojki :) Chętnie weszłabym na Rysy od strony słowackiej jeszcze raz, ale tym razem już w ciągu tygodnia. Uważam, że wybieranie się tam w wakacyjny weekend mija się z celem. Po prostu szkoda czasu na stanie w kolejkach. Poza tym sam szczyt jest wtedy tak zatłoczony (jak plaża we Władysławowie, tylko bez parawanów :) ), że trudno jest wykonać tam jakąkolwiek fotografię, nie mówiąc już o pozowanej fotce całej sylwetki. Na szczęście odebrałam to sobie z nawiązką podczas powrotu w promieniach zachodzącego słońca :)