Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
W sobotę 16 stycznia doszło do ataków hakerskich i podobno
„nie były zabawne” - powiedział sekretarz generalny CDU:
„Ale my stawialiśmy opór” , bo CDU była przygotowana na ataki hakerów.
Nowy przewodniczący partii CDU Armin Laschet (możliwe, że przyszły kanclerz Niemiec) powiedział w swoich uwagach końcowych, że zdalny kongres partii podczas pandemii to
„wielkie ryzyko”. Wystarczy wyobrazić sobie, co by się stało, gdyby coś poszło nie tak z technicznego punktu widzenia, głosowanie nie zadziałało lub jeden z ataków hakerów zakończył się sukcesem.
Ataki były tzw. atakami DDoS (Distributed Denial of Service), w których próbowano zarzucić serwer z którego korzystała CDU masowymi zapytaniami. Hakerzy mieli na celowniku stronę główną CDU.
Jednak na wszelki wypadek władze partii CDU zdecydowały się ustawić serwery delegatów poza infrastrukturą CDU, aby hakerzy nie mogli zakłócić przebiegu zjazdu partii. Na stronie domowej CDU chwilowo nie można było oglądać jedynie transmisji z kongresu partii. Sygnał wideo płynął jednak równolegle, także na żywo na YouTube i różnych kanałach telewizyjnych.
Na szczęście hakerzy nie byli w stanie dotrzeć do cyfrowego systemu głosowania.
Wszystko dlatego, że system działał na serwerach dostawcy Polyas, które nie były publicznie znane. Atak na stronę główną został następnie odepchnięty we współpracy z Deutsche Telekom. Aby to zrobić, technicy początkowo zablokowali dostęp do Europy Wschodniej i Afryki, gdzie znajdowały się serwery atakujących. Ostatecznie zablokowano również niektóre adresy IP w Niemczech, z których uruchamiane były pakiety zapytań DDoS skierowane na serwer CDU. Nieoficjalnie istnieje podejrzenie, że za atakiem na serwery CDU stoją rosyjskie służby.
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.