W Polsce - i nie tylko - jest moda na nieco podwyższone SUV-y, zarówno z klasycznym napędem, ale także hybrydy i elektryczne. Ale należy już teraz zapomnieć o tej modzie, bo idzie nowa - należy zapomnieć o SUV-ach. Większość producentów samochodów uważa, że wkrótce najmodniejsze będą małe, zgrabne samochody elektryczne, którymi będzie można wszędzie zaparkować. To będzie wymóg miast - brak miejsc parkingowych i różne ekologiczne ograniczenia dla diesli i benzyniaków.
Electra Meccanica
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Amerykanie i wiele innych nacji od dawna kocha się w dużych SUV-ach, które mogą przewozić więcej ludzi i rzeczy, niż zwykle potrzebują, i jechać znacznie dalej niż potrzeba, czyli taki przerost formy nad treścią. Ale teraz powstaje coraz więcej startupów, które zakładają, że mogą sprzedawać kupującym samochody, które zaoferują dokładnie odwrotne zastosowanie.
Start-upy preferują maleńkie i lekkie samochody elektryczne, które mogą przewozić tylko 1-2 osoby i, w wielu przypadkach, pokonują stosunkowo krótkie odległości na jednym ładowaniu.
Niewątpliwie to pewien pomysł przełamujący trendy, który został już przetestowany - i nie powiódł się - ale to było... kiedyś tam - wcześniej. Ale teraz coś się zmieniło dzięki lepszej technologii, dającej zasięg małych „elektryków" przekraczający 150 km z dużo mniejszymi, a więc tańszymi bateriami. I co najważniejsze klienci zauważają te nowe trendy. Choć w Polsce na razie jest tendencja to kupowania starych „złomów" oby taniej, a że kopci i ma 100 tys. km więcej niż wskazują na to dokumenty to już nieważne. Musi się zmienić sposób myślenia na ekologiczny, bo na razie nadal to poziom małomiasteczkowego przekonania, że najważniejszy jest węgiel i ropa.
Jedną z przeszkód może być nadal cena.
Producenci samochodów próbują zwrócić uwagę konsumentów, aby w końcu zauważyli małe rozmiary ich aut i ich urocze projekty jako korzyść, za które warto zapłacić prawie tyle samo, jak za większy samochód. Czasami to działa, choćby jak w przypadku Mini Coopera, ale to wyjątkowo trudna sztuczka marketingowa do wykonania.
Kupujący samochód ma prosty sposób oszacowania faktycznej wartości samochodu: „płacę więcej, więc oczekuję, że dostanę więcej".