- Jeszcze w poprzednim sezonie, przy starym formacie rozgrywek Champions League, bylibyśmy pewni, że Vive wygra. Pytanie - z jaką przewagą. Dziś kategoryczne sądy rozliczają kolejne boiskowe niespodzianki. Za nami dopiero trzy kolejki, a sensacji mamy jak po pół roku grania. W tym sezonie faza grupowa ciągnie się przez długie czternaście kolejek. W najsilniejszych grupach nie ma hegemona. Dziś jesteś liderem, a jutro zbierasz siły po porażce - mówi dziennikarz nc+, Krzysztof Bandych.
- Weźmy ekipę mistrza Szwecji. Otóż w pierwszej kolejce Kristianstad ogrywa rutyniarzy z Kopenhagi! W drugiej przegrywa tylko dwiema bramkami w Barcelonie! W trzeciej traci punkty z Vardarem. Nieźle, jak na zespół, który na papierze wyglądał na najsłabszy w grupie. Kto by pomyślał, że po trzech meczach Szwedzi będą mieli tyle samo punktów co MOL-Pick Szeged i Montpellier? Kto typowałby, że wiceliderem klasyfikacji strzelców będzie Kristian Bjoernsen? Ekipa ze Skanii sprawi jeszcze kilka niespodzianek, ale… Kielc nie zdobędzie. Dlaczego? Bo Vive to ciągle czołowa ekipa kontynentu. Oczywiście pamiętamy o kontuzjach i o wpadce w pierwszej kolejce z Pickiem, ale mistrzowie Polski, mimo problemów, grają po prostu coraz lepiej. Słaby zespół wróciłby z wyjazdowego meczu z liderem Bundesligi z dziesięciobramkowym bagażem. Tymczasem Vive w poprzedniej kolejce wywalczyło remis w Mannheim, odrabiając czterobramkową stratę z pierwszej połowy. Takie mecze budują siłę zespołu. Mam przeczucie, że po entuzjastycznym początku Szwedzi przestaną punktować. Z kolei Vive - po przejściowych problemach - zacznie piąć się w górę tabeli. Myśląc o najwyższych celach, takie zespoły trzeba po prostu ogrywać – dodaje Krzysztof Bandych.
- Pokonać Kilonię to coś, o czym marzy wielu piłkarzy ręcznych, ale mało kto tego dokonał. „Zebry” co prawda przemeblowały skład - z klubu odeszli trzej bramkarze i trzej rozgrywający - ale po kilku słabszych występach, wracają do formy. O ile porażka w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów i dwie przegrane w Bundeslidze zwiastowały dołek, o tyle zwycięstwo w ostatnim meczu Champions League z Flensburgiem pokazuje, że najbliższy rywal „Nafciarzy” jest piekielnie silny. To oczywiście zasługa trenera THW, Alfreda Gislasona. W sobotę w studiu przedmeczowym postaramy się przybliżyć jego niezwykle interesującą postać. Wrócimy także do poprzedniego meczu obu drużyn, rozegranego w Płocku przed dwoma laty. Wtedy Wisła podarowała Kiel zwycięstwo, decydującą bramkę w ostatnich sekundach spotkania zdobył Filip Jicha. Dziś Czech gra w Barcelonie, a z ówczesnego składu „Zebr” pozostało w klubie sześciu zawodników. Także Wisła zmieniła się w ostatnich latach. Wspomniany mecz pamięta tylko pięciu płocczan. Mimo to spodziewamy się twardej i zaciętej gry. Gwarantuje to fachowość Gislasona i pomysłowość Manolo Cadenasa. Szkoleniowiec „Nafciarzy” rokrocznie potrafi zbudować nowy zespół, który gra tak, jak na starą, płocką szkołę przystało. Do końca i o wszystko. Wisła w poprzednim sezonie ogrywała u siebie potęgi, w tym urwała punkt faworytowi rozgrywek, Veszprem. Wierzymy, że w sobotę wieczorem handballowa rodzina przypomni sobie, że w Płocku trudno wyrwać punkty ekipie gospodarzy – mówi Krzysztof Bandych, który poprowadzi przedmeczowe studio CANAL+ SPORT z Orlen Areny.
SAT Kurier - 5-7/2023 wersja elektroniczna
Elektroniczna wersja SAT Kuriera 5-7/2023
12 zł Więcej...Odbiornik PULSe 4K Mini
PULSe 4K Mini - najnowszy odbiornik Ultra HD od słowackiej...
449 zł Więcej...Miernik Satlink ST-6986 DVB-T/T2/C DVB-S/S2 z podglądem i testerem optycznym
Miernik Satlink ST-6986 do pomiarów cyfrowych sygnałów satelitarnych DVB-S/S2, naziemnych...
1 630 zł Więcej...