Projekt Desertec szacowano na gigantyczną kwotę ponad 400 mld euro. W dwóch krajach północnej Afryki - Libii i Tunezji miały być wybudowane ogromne elektrownie fotowoltaiczne o łącznej mocy ponad 30-50 tys. MW. Prąd z nich miał trafiać podmorskimi kablami przez Sycylię do krajów UE. Niestety projekt Desertec Initiative upadł - powodem są nadwyżki energii w Europie Zachodniej, a także zbyt wysokie koszty i ryzyko biznesowe w Afryce Północnej.
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Przypomnijmy, że w 2009 roku ponad 50 firm, głównie niemieckich dało się skusiło się na pomysł budowy gigantycznej sieci elektrowni PV. Spodziewano się, że z powodu niedoborów mocy, w Europie zabraknie prądu. Wśród chętnych byli potentaci: Bosch (z aleo), Siemens, Bilfinger, Münchner Rückversicherung (ubezpieczenia), HSH Nordbank i E.On.
Wszystko zapowiadało się całkiem dobrze - pomysł był prawie genialny, ale życie jak zwykle wprowadziło poprawki. Nikt nie przewidział, że elektrownie PV miały powstać w Libii i Tunezji, bo stamtąd najszybciej można było przeprowadzić kable do Europy. Rewolucje w pozornie stabilnych krajach obaliły władze, niszcząc przemysł naftowy (Libia) i turystykę (Tunezja), przy okazji zaprzepaszczając projekt Desertec i doprowadzając do kłopotów kilka firm, które za dużo w to zainwestowały (Aleo z Boschem).
Do tego rozwój OZE w Europie Zachodniej (z dotacjami energii w Niemczech) spowodował, że sens całej inwestycji stanął pod znakiem zapytania. Na koniec okazało się, że w UE są nadwyżki energii, a prąd eksportowano do krajów na północy Afryki.
Aktualnie Desertec Initiative to zatrudniające 10 osób biuro konsultingowe, do tego ma funkcjonować tylko do końca obecnego roku.
reklama
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.