dodano: 2019-09-02 12:11 | aktualizacja:
2019-10-16 12:57
autor: Jarek Skowron |
źródło: outventure.life
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Przyroda z prehistorycznym rodowodem.
W tym rozdziale umrze kolejny mit o Saharze: tutaj nie może istnieć życie. Tassili wyróżnia się w regionie Sahelu swego rodzaju
bogactwem fauny i flory, w tym gatunków endemicznych.
Z łatwością można spotkać tutaj
cyprysy saharyjskie i mirty, czyli jedne z najrzadszych drzew na świecie, które najprawdopodobniej rosły tu już w czasach prehistorycznych. Kolejna znana powszechnie roślina to
róża jerychońska, również zaliczana posiadających prehistoryczny rodowód. Niepozorna, szara, mała. W porze suchej wysycha, odrzucając liście zwija się w małą, ciasną kulkę. Gdy jednak złapie kilka pierwszych kropel pory deszczowej szybko rozwija się i kwitnie białymi kwiatami. By porze suchej znów wyschnąć. Dlatego też często jest nazywana „zmartwychwstanką”.
Większość gatunków zwierząt z rysunków naskalnych znikła wraz z rzekami. Tassili jednak nadal jest zamieszkane przez inne stworzenia:
muflony, skoczki pustynne, gazele dorkas, skorpiony, żmije rogate, sokoły wędrowne czy w końcu najpopularniejsze pustynne zwierzę -
fenka, czyli pustynnego lisa. Najmniejszy wśród psowatych jest przykładem idealnego dostosowania do życia na pustyni. Wielkie uszy nie tylko pozwalają namierzyć obiad, ale również pomagają w chłodzeniu organizmu. Fenek uznany został oficjalnie za symbol Algierii, a piłkarska reprezentacja tego kraju nazywana jest „Le Fennecs” - fenki.
Legenda Tuaregów - wolnych ludzi pustyni.
Oprócz fantastycznych krajobrazów magię Tassili n'Ajjer tworzą miejscowi
Tuaregowie. Ich niezwykła historia, oryginalne rzemiosło (szczególnie biżuteria), muzyka, twardy charakter i świetna znajomość pustyni złożyły się na legendę dumnych gospodarzy pustyni.
Właściwie nie lubią jak nazywa się ich Tuaregami. Słowo to oznacza w języku arabskim kogoś, kto zbłądził, niewiernego, bezbożnika. I choć mają opinię umiarkowanych muzułmanów, wolą inne określenia:
Kel Tamashek (którzy mówią z języku tamaszek),
Kel Tagelmoust (którzy zasłaniają twarze), a najchętniej:
imazeghen (wolni ludzie).
Są narodem nomadów pochodzenia berberyjskiego, mieszkają na Saharze od wieków i jeszcze do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku ich głównym zajęciem był wypas kóz i wielbłądów na pustyni. Około miliona Tuaregów, jak szacuje się ich liczbę, mieszka w południowej Algierii, południowo-zachodniej Libii, Mali, Nigrze, Czadzie a mniej w Burkina Faso i Nigerii.
Tassili n'Ajjer zamieszkane jest przez Tuaregów z konfederacji plemion
Kel Ajjer.
Dżanat, kiedyś oaza, dziś kilkunastotysięczne miasto, jest ich stolicą i bramą do Tassili. Nie ma na pewno lepszych przewodników w podróży przez Tassili n'Ajjer, którzy znaliby pustynię lepiej od nich. Każda wyprawa z nimi to niezwykła przygoda i wielka lekcja pustyni. Dla nas, wychowanych w miastach, codzienne zajęcia ludzi pustyni mają charakter niemal rytuału. Z zaciekawieniem obserwujemy proces parzenia orzeźwiającej
tuareskiej herbaty (niesłusznie mylonej z marokańską miętową herbatą) czy pieczenia w piasku
tagelli, czyli tuareskiego chleba. Tuaregowie są nieodłączną częścią pustyni, która w ich towarzystwie nabiera dodatkowych, nieznanych z książek, barw.
Autentyczna przygoda z dala od świata udawanego.
Na algierskiej pustyni często widać tylko własne ślady i ślady towarzyszy podróży. Wydaje się, że jesteś pierwszym człowiekiem, który wędruje po tej ogromnej pustyni. Bez łączności ze światem - bez telefonu lub Internetu - masz szansę z czystą głową zmierzyć się z zapierającym dech w piersiach pięknem przyrody i bezkresnym pustkowiem.
Nie ma tutaj rzeczy udawanych, lunaparków, atrakcji dla turystów. Podróż jest autentyczna, prawdziwy są prowadzący ją Tuaregowie, naprawdę palący jest upał w południe, a piasek potrafi się dostać w najdalsze zakamarki ubrań. Nocujesz na pustyni, pod gołym niebem, jak przewodnicy lub w namiocie, który trzeba samemu rozstawić. Tryb podróży dostosowujesz do cyklu słonecznego - ruszasz wcześnie rano, przed upałami, w południe lekki obiad i kilka godzin w cieniu saharyjskiego cyprysu. A potem jeszcze kilka godzin aktywności do zachodu słońca. Zachodu, który jest magicznym spektaklem sam w sobie: feerią kolorów na piaskach wydm, skalnych kolumnach czy klifach. I nocne niebo na pustyni, które każdy powinien zobaczyć choć raz w życiu. By zrozumieć, że gwiazd są nie setki, ale miliardy, by przekonać się, że niebo może być białe od gwiazd po zachodzie księżyca.
Choć, dla zachowania pełnej uczciwości, należy przyznać, że z łącznością na pustyni nie jest tak źle.
Tuaregowie nie rozstają się ze swoimi telefonami komórkowymi. Sieć można złapać w większości miejsc na pustyni, chociaż czasem wymaga to wdrapania się na największą w okolicy wydmę. Jeśli nie jest dostępna sieć algierska, często pojawia się sygnał z sąsiedniej Libii lub Nigru. Korzystają z tego przemytnicy, przerzucający do Algierii papierosy i maść rozjaśniającą skórę, a w drodze powrotnej tanie algierskiej paliwo.
Magia i inspiracja.
Sahara przyciąga i uzależnia. Własną magią, którą tak naprawdę trudno zdefiniować. Opartą na tych wszystkich rzeczach nienamacalnych, ale które decydują o tym, że raz będąc na Saharze zawsze chce się tutaj wracać. To powietrze o zapachu wolności. I autentyzm, którego tak brakuje na co dzień.
W grudniu 1935 roku
Antoine de Saint-Exupéry podjął próbę rekordowego przelotu na trasie Paryż - Sajgon samolotem Caudron Simoun. Podróż zakończyła się rozbiciem samolotu na Pustyni Libijskiej, a piloci spędzili kilka trudnych dni na pustyni. Ale de Saint-Exupéry nie zaraził się Saharą - to ona inspirowała pisarza do stworzenia „Małego Księcia”, a postać Lisa wzorował na fenku, którym się opiekował.
– Pustynia jest piękna – powiedział Mały Książę. –
To prawda. Zawsze kochałem pustynię. Można usiąść gdzieś na wydmie. Nic nie widać, nic nie słychać, a mimo to coś promieniuje w ciszy.
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.