dodano: 2011-09-06 10:50 | aktualizacja:
2011-09-06 11:39
autor: Anita Dąbek |
źródło: Kino Polska
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
„Ja tu rządzę!” – powtarza groźnie Ina Benita w komedii z 1939 roku pod takim właśnie tytułem. I choć grana przez nią Joasia jest śliczną, filigranową blondynką, bez trudu udaje się jej dyscyplinować niesfornych czeladników w zakładzie szewskim ojca. Niewątpliwym atutem tej urokliwej komedii jest właśnie charyzma aktorki – jednej z pierwszych przebojowych dziewczyn w polskim kinie. Film „Ja tu rządzę” był czternastym tytułem w jej karierze i jednym z pięciu, jakie nakręciła w 1939 roku. Premierę uniemożliwił wybuch wojny – miała miejsce dopiero w 1941 roku, na 3 lata przed śmiercią Iny Benity. Ona sama z powodu dziejowej zawieruchy musiała się pożegnać z ambitnym planem przejścia na drugą stronę kamery – pod koniec lat 30. zaczęła pisać scenariusze, chciała reżyserować. W zdominowanej przez mężczyzn branży filmowej było to wyzwanie wymagające charakteru – Ina Benita naprawdę musiała być „pyskata”!
Po wojnie bohaterki polskich filmów, tak jak kobiety poza ekranem, przechodziły ekspresową emancypację. Jej komediowy ślad znajdujemy w „Żonie dla Australijczyka” Stanisława Barei (1964), w której grany przez Wiesława Gołasa Polak spod Melbourne przybywa do kraju przodków, by w ciągu 3-dniowego pobytu znaleźć sobie żonę. Jednak mimo że szuka w samej krynicy tradycyjnych wartości, jaką jest zespół „Mazowsze”, jego matrymonialne zabiegi napotykają niespodziewaną przeszkodę. Ładna solistka, grana przez Elżbietę Czyżewską, na co dzień niewiele ma wspólnego z rozśpiewanym dziewczęciem w ludowym stroju. Celuje za to w ciętych ripostach, straszy adoratora więzieniem, a nawet… mierzy do niego z dubeltówki! Ostatecznie jednak – czy można znaleźć lepszą żonę na twarde życie w australijskim buszu?
Mniej od niej harda, za to przekorna w bardziej wyrafinowany sposób jest Agnieszka z „Jowity” Janusza Morgensterna (1967). Ci, którzy Barbarę Kwiatkowską-Lass kojarzą głównie z rolą słodkiej pensjonarki w filmie „Ewa chce spać”, znajdą w tej kreacji nowy wymiar jej aktorstwa. Agnieszka-Jowita przypomina trochę Pelagię z „Niewinnych czarodziejów” Andrzeja Wajdy, z tym że jej ironiczny flirt z nowo poznanym chłopcem jest znacznie mniej niewinny. Na zauroczenie Marka (Daniel Olbrychski) odpowiada labiryntem fikcji i przemyślną maskaradą. Tym samym umiejętnie podsyca jego obsesję na punkcie nieistniejącej dziewczyny, w którą dla zabawy wcieliła się na jeden wieczór. „Jesteś nienowoczesny”, mówi. „Miłość jest nienowoczesna”, odpowiada Marek. Po wspólnej nocy i nieplanowanej chwili szczerości Jowita mocno gryzie go w rękę. „Dlatego, że mówię rzeczy, których nie chciałabym mówić i że w ogóle się wygłupiam” – wyjaśnia. Prawda jest bezbronna, tak jak miłość; nienowoczesne głupstwo, na które ona nie może sobie pozwolić.
Kolejną „pyskatą” jest Marianna z mocnego filmu „Krzyk” Barbary Sass (1982). Jej zadziorność to strategia przetrwania w świecie, który ewidentnie nie nadaje się dla dziewcząt. Marianna jest złodziejką z warszawskiej Pragi. Tylko co wyszła z więzienia i chce, naprawdę chce zacząć inne życie. Ale jedyna naprawdę dostępna jej rzeczywistość to zrujnowana melina, w której mieszka z wiecznie pijaną matką. Dlatego Marianna nosi spodnie i chodzi jak chłopak – kołyszącym się, nonszalanckim krokiem. Pod ubraniem chowa więzienne tatuaże, ostentacyjnie żuje gumę, a butelkę z piwem otwiera zębami (grająca tę rolę Dorota Stalińska była potem zawsze pytana, jak się jej to udawało). Na zaczepki odpowiada schrypniętym głosem, bezczelnie i krótko. Na chwilę zmienia ją miłość, dla której gotowa jest nawet zrezygnować z zemsty za wcześniejszą krzywdę. Jej chłopak okazuje się jednak za słaby na wspólne życie; odchodzi i zostawia ją samą. Finał tej historii może być tylko tragiczny. W gorzkiej, sugestywnej interpretacji Doroty Stalińskiej Marianna jest z pewnością najbardziej przegraną z „pyskatych”.
Przegrana nie znaczy słaba. Polskie dziewczyny – zuchwałe, pyskate, z charakterem – w nowym, wystrzałowym cyklu Telewizji Kino Polska pokazują, że kobieta to tak naprawdę mocna płeć!
Już od 7 września
„Pyskate!” w każdą środę o 20:15 – tylko w Telewizji Kino Polska.
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.