Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Wysoki wynik spotkania z Japonią może być mylący. Polki w pierwszej połowie miały problemy ze składną grą i jeszcze w 23 minucie przegrywały 7:9. Zawodniczki Leszka Krowickiego szybko podkręciły tempo i na przerwę schodziły, prowadząc 16:12. W drugiej połowie czwarte zawodniczki ubiegłorocznych mistrzostw świata dały rzucić Azjatkom zaledwie pięć bramek.
Starcie z Japonkami pokazało, że trener nie rzucał słów na wiatr. Krowicki wykorzystał je głównie jako okazję do sprawdzenia młodszych zawodniczek. Selekcjoner co kilka minut zmieniał ustawienie zespołu. Dłużej na parkiecie przebywała jedynie Kinga Achruk, która najwyraźniej będzie "mózgiem" kadry na mistrzostwach Europy.
Z dobrej strony w piątkowym spotkaniu zaprezentowała się Marta Gęga. Rozgrywająca Selgrosu Lublin, która dołączyła do reprezentacji w ostatniej chwili w zastępstwie kontuzjowanej Karoliny Kudłacz-Gloc. 30-latka zdobyła cztery bramki i niewykluczone, że w ostatniej chwili wskoczy do kadry, która pojedzie do Szwecji.
W sobotę 26 listopada Polki zagrają o godzinie 18:15 z Argentynkami, które w pierwszym meczu odebrały lekcję handballu od gospodyń. Hiszpanki rozbiły drużynę z Ameryki Południowej 35:15 (17:8).
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.