Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Dziennikarki nadawały na żywo z mieszkania na 13 piętrze bloku przy Trakcie Smorgońskim w Mińsku, gdzie zostały zaproszone przez gospodarzy. Po spacyfikowaniu protestu białoruski, milicyjny specnaz wyłamał drzwi do mieszkania i wyprowadził dziewczyny.
Zostały oskarżone z Kodeksu Wykroczeń: „
o udział w nielegalnym zgromadzeniu", choć zgodnie z białoruskim prawem
korespondent nie jest uczestnikiem relacjonowanego wydarzenia. Potem oskarżono je o
„organizację i przygotowywanie działań poważnie naruszających porządek społeczny”, czyli organizację zamieszek. Jako środek zapobiegawczy sąd wybrał areszt.
Dziennikarki zostały uznane za więźniów politycznych 4 dni po ogłoszeniu aktu oskarżenia. W grudniu zostały laureatkami nagrody „Dziennikarz roku” społeczności obrońców praw człowieka Białorusi.
Brytyjska organizacja obrony praw człowieka „Article 19” w specjalnym oświadczeniu podkreśliła, że zarzuty stawiane dziennikarkom łamią międzynarodowe standardy w dziedzinie praw człowieka, a prześladowanie korespondentem narusza prawo do wolności słowa i wyrażania opinii.
W obronie dziennikarek Biełsatu wystąpiło też niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ), PEN-Club Białorusi, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Narodowy Związek Dziennikarzy Ukrainy i Europejska Federacja Dziennikarzy, rosyjska pozarządowa organizacja “Wolne słowo” i PEN-Moskwa. Związek Dziennikarzy Litwy odznaczył je nagrodą “Nadzieja wolności”.
27-letnia Kaciaryna Andrejewa i 23-letnia Daria Czulcowa mają spędzić 2 lata w kolonii karnej.
Sąd wydał taki wyrok, jakiego żądał białoruski prokurator.
W związku ze skazaniem dziennikarek telewizji Biełsat prezydent Andrzej Duda
wezwał władze Białorusi do zaprzestania represji przeciwko wolności słowa i prawom obywatelskim. Zaapelował też o amnestię dla obu skazanych dziennikarek.
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.