dodano: 2013-11-21 14:34 | aktualizacja:
2013-11-21 15:08
autor: Łukasz Knapik |
źródło: TVN
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Wbrew przekonaniu wielu osób, praca nad kilkudziesięciominutowym programem trwa nawet kilka tygodni. Producent, wydawca, pracownicy redakcji, prowadzący i reporterzy co tydzień spotykają się na kolegiach, mających na celu nie tylko rozpoczęcie nowego tygodnia, ale także podsumowanie minionego weekendu. W piątkowe i sobotnie wieczory odbywa się sporo spotkań i imprez towarzyskich, na których spotykają się polscy celebryci.
- Takie poniedziałkowe spotkania redakcyjne pozwalają nam przewidzieć, co będzie się działo w najbliższych dniach i zaplanować produkcję materiałów do następnych odcinków - zdradza Tomek Kleyff, z redakcji programu. Agnieszka Szulim w kilku słowach opowiedziała nam o systemie pracy redakcji „Na językach”:
- Tak naprawdę przygotowania do każdego odcinka trwają cały tydzień, który spędzamy w redakcji, pracując nad kolejnymi tematami i układając je w odpowiednie klucze. Następnie wydawca pisze scenariusz, a my z redakcją obmyślamy teksty, których formuła w tym sezonie zupełnie się zmieniła.
Po poniedziałkowym kolegium redakcji, podczas którego wszyscy dzielą się pracą, raportują status materiałów przygotowywanych do najbliższego nagrania i planują kolejne odcinki programu, przychodzi czas na spotkanie z prowadzącymi.
- Dzień przed każdym nagraniem spotykamy się z redakcją programu, aby omówić poszczególne tematy i wybrać te, które są z nich najciekawsze. W trakcie bardzo często rodzą się też nowe pomysły. Sporą część spotkania zastanawiamy się, do czego mamy już nagrany materiał, albo do których tematów można jeszcze zmontować coś ciekawego. Poświęcamy temu dużo uwagi, bo telewizja jest jednak sztuką pokazywania i korzystamy z jej możliwości, co daje wymierne efekty - streszcza Mikołaj Lizut, dziennikarz pełniący w programie rolę komentatora.
Inspiracji do programu redakcja poszukuje zawsze i wszędzie. Nawet w wolnym czasie pracownicy redakcji i dziennikarze śledzą plotkarskie portale, blogi celebrytów, bywają na premierach, otwarciach i innych imprezach, które przyciągają śmietankę polskiego show-biznesu.
- Pomysły na kolejne odcinki to efekt zbiorowej pracy: tak zwanej burzy mózgów, spotkań, rozmów zarówno prywatnych, jak i służbowych z osobami bezpośrednio związanymi z show-biznesem i nie tylko. Staramy się, żeby te pomysły były oryginalne i nie ograniczały się do relacjonowania kolejnych wydarzeń. Chcemy tworzyć inną jakość, wymyślać tematy pokazujące epizody minionego tygodnia w zupełnie inny sposób. Oczywiście spór jest wpisany w logikę pracy redakcji i właśnie z tej wymiany argumentów powstają wszystkie pomysły i ostateczny kształt programu - podsumowuje wydawca, Andrzej Brzuszkiewicz. Jednak czasami koncepcje kolejnych odcinków przychodzą same. Jak się okazuje widzowie aktywnie współuczestniczą w tworzeniu programu.
- Zdarza nam się korzystać z pomysłów podsuwanych przez naszych widzów na przykład na naszym fanpage’u na Facebooku. Uważnie obserwujemy ich wypowiedzi, bierzemy pod uwagę zarówno negatywne, jak i pozytywne komentarze oraz inspirujemy się nimi - deklaruje Agnieszka Szulim, a Andrzej Brzuszkiewicz dodaje:
- Oczywiście oprócz materiałów, które przygotowujemy z wyprzedzeniem, staramy się, aby nie był to program oderwany od aktualnych wydarzeń. Zależy nam, żeby nasi widzowie mieli poczucie, że oglądając „Na jeżykach” są na bieżąco. Tomaz Kleyff przyznaje, że aktualizowanie materiałów tuż przed emisją zdarza się dość często:
- Ten program to żywy organizm, a my staramy się reagować natychmiast.
Ze względu na dużą liczbę tematów, nad którymi pracuje redakcja, nagłe zmiany w scenariuszu również są na porządku dziennym. Agnieszka Szulim zdradza nam kilka przykładów takich sytuacji:
- W pierwszym odcinku tego sezonu emitowaliśmy materiał dotyczący Ani Lisewskiej bijącej rekordy seksualne. Jednak w ostatniej chwili postanowiliśmy skrócić reportaż, bo stwierdziliśmy, że momentami był po prostu za mocny. Zdarzały się też tematy, które okazywały się nie tak interesujące, jak oczekiwaliśmy. Czasami zmuszeniu byliśmy rezygnować z materiału, bo mieliśmy problem z dotarciem do bohaterów. W programie „Na językach” prezentujemy na przykład cykl „Ikony lat 90”, i przygotowując się do jednego z odcinków bardzo długo poszukiwaliśmy kontaktu do Anny Patrycy, bohaterki pierwszej polskiej reklamy podpasek. Po wielu nieudanych próbach ogłosiliśmy to w programie i znajomi bohaterki pomogli nam w skontaktowaniu się z Panią Patrycą. Był to jednak wyjątek - kontaktu do pozostałych ikon, jak na przykład, Iwony Petry, nadal poszukujemy.
A jak na tematy poruszane w programie „Na językach” reagują sami celebryci?
- Czasami dokuczamy, jesteśmy uszczypliwi, ale też bardzo często chwalimy, pokazując fajne oblicze naszych celebrytów i polskiego show-biznesu. Oczywiście zdarzają się urażone gwiazdy, ale większość z nich nie unika rozmów z naszymi reporterami. Większy problem mieliśmy na początku istnienia programu, kiedy gwiazdy nie były pewne, czego mogą się spodziewać i trochę ten program demonizowały - wspomina Agnieszka Szulim. Karolina Krowin Piotrowska, dziennikarka, która w programie „Na językach” komentuje bieżące wydarzenia, przyznaje, że tak jak program „Na językach” potrzebuje celebrytów, tak polskie gwiazdy często korzystają z możliwości pojawienia się w jego materiałach:
- Wydaje mi się, że polscy celebryci mają potrzebę, aby o nich mówiono i dlatego nie wchodzą na ścieżkę wojenną z programami typu „Na językach”. Oczywiście zdarzają się takie sytuacje, że celebryci obrażają się na nas, ale są to sporadyczne przypadki. Z kolei wydawca, Andrzej Brzuszkiewicz nie ukrywa, że program już nie raz odsłonił mniej atrakcyjną twarz polskiego show-biznesu:
- „Na językach” nie jest programem grzecznym, koturnowym, który mówi o gwiazdach na klęczkach. Zdarza się więc, że jeśli jeden z naszych prowadzących pozwoli sobie na jakąś kąśliwą uwagę przy stole, od razu pojawiają się odezwy przede wszystkim od fanów celebrytów.
Ogromne zaangażowanie oraz pasję widać w każdym odcinku „Na językach”. Nie ma osoby w redakcji, która nie wspominałaby z sentymentem przynajmniej jednego wyemitowanego materiału:
- Moim absolutnym numer jeden był odcinek, w którym śpiewałam. Założeniem było pokazanie widzom, jak z kompletnego beztalencia można stworzyć artystę. Potrzebny jest do tego tylko dobry sprzęt i wybitny reżyser dźwięku, który się na tym zna i czyni cuda. Ale przy okazji też świetnie się bawiłam. Wiem, że ten odcinek nie tylko mi zapadł w pamięć, ale również wielu naszym widzom, którzy często mi o nim przypominają - wspomina Agnieszka Szulim. Andrzej Brzuszkiewicz natomiast jest dumny z reportażu o powrocie Edyty Bartosiewicz przygotowanego przez Gosię Ruszkiewicz:
- Przez kilkanaście lat fani piosenkarki czekali na nagranie kolejnej płyty, nikt nie wiedział, co się z nią dzieje. Dopiero Gosi udało się przeprowadzić z nią obszerny, głęboki wywiad w którym opowiada, dlaczego przez tyle lat była nieobecna. Uważam ten materiał za taką naszą małą perełkę, dlatego też przeznaczyliśmy na jego prezentację więcej czasu w programie. Poza tym był też świetnie zmontowany, bardzo dobrze wykorzystano teledyski odzwierciedlające charakter wypowiedzi Edyty. Mikołaj Lizut, dziennikarz muzyczny po części podziela zdanie wydawcy i przyznaje, że zawsze stara się przeforsować reportaże dotyczące gwiazd polskiej sceny muzycznej. Jak się okazuje, w polskim show-biznesie nie brakuje plotek na ich temat:
- Na co dzień zajmuję się muzyką i te sprawy są mi najbliższe. Problemem gwiazd polskiego popu jest fakt, że znane są z zupełnie innych powodów, niż ich muzyka: skandali, awantur knajpowo- bankietowych czy romansów. Jednak dzięki tym osobistym historiom gwiazdy popu są na pierwszych stronach gazet, a także siłą rzeczy pojawiają się w naszym programie.
Rosnąca oglądalność, satysfakcja z przygotowanych już odcinków i świetna zabawa idąca w parze z ciężką pracą sprawiają, że redakcja podsumowuje dotychczasowe osiągnięcia i powoli zaczyna myśleć o następnym sezonie programu:
- Mam nadzieję, że będzie kolejny sezon „Na językach”. Nie brakuje nam nowych pomysłów nie tylko na tematy, które tworzymy na bieżąco, ale również na nowe, stałe części programu. Na przykład planujemy rozwijać cykl obecnie przygotowywany przez jednego z naszych kolegów. Adrian prezentuje krótkie wywiady z celebrytami, zawierające zarówno element zabawny, komiczny, jak i pokazujące widzom na przykład zawodowe i osobiste plany gwiazd. Co jakiś czas pokazujemy również celebrytów z zupełnie innej perspektywy i odkrywamy, co robiły w przeszłości. Stałym elementem jest też powracający temat kultowych zespołów, artystów, gwiazd, które w pierwszej dekadzie wolnego show-biznesu były popularne i są wspominane po dzień dzisiejszy. Poza tym nasi widzowie pamiętają z pewnością cykl ustawionych castingów do filmu bollywodzkiego lub komiczny element końcowy programu - karne wypychanie gwiazd z samolotu. Jak widać nasza redakcja ma pełno pomysłów na rozwijanie formatu programu, a w przyszłości z pewnością pojawi się jeszcze wiele nowych - zdradza Andrzej Brzuszkiewicz.
„Na językach” - emisja w soboty o 18:10 (CET - Berlin, Paryż) i niedziele o 18:10 (CST - Chicago) i 19:10 (EST - Nowy Jork, Toronto) w ITVN. Program mogą oglądać również widzowie TVN, TVN HD, TVN Style i TVN Style HD.
ITVN (
TVN International) to międzynarodowy kanał Grupy TVN. Jest dostępny w Stanach Zjednoczonych (USA), Kanadzie, Australii, Niemczech, Francji, Holandii oraz Wielkiej Brytanii. Przekaz nie jest dostępny w Polsce. W ramówce stacji znajdziemy produkcje znane z innych kanałów Grupy TVN (TVN, TVN Style, TVN Turbo, TVN7 oraz TVN Meteo), a także hity światowego kina i dokumentu.
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.