Do tego muzułmańskiego kraju, leżącego w północnej Afryce, po czerwcowym zamachu na plaży w Tunezji leciałem z obawą, czy i ten kraj nie stanie się obiektem ataków terrorystycznych tzw. fanatyków religijnych. Z informacji, które zebrałem przed wylotem, wynikało, że to jedno z ostatnich państw w północnej Afryce, po którym można podróżować w miarę bezpiecznie. Dodatkowo tłumaczyłem sobie, że teraz już chyba nigdzie nie jest bezpiecznie, a bez ryzyka towarzyszącego każdej podróży nasze poznawanie świata paraliżowane wiecznym strachem ograniczałoby się do oglądania programów podróżniczych w telewizji.
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Argan – bogactwo witamin i związków leczniczych
Argania spinosa (argania żelazna) to roślina, a właściwie drzewo występujące tylko w Maroko na bardzo wąskim obszarze pomiędzy Agadirem, Marrakeszem i As-Sawirą. Rośnie 150-200 lat (niektóre nawet 400), ale owocuje dopiero po kilkudziesięciu latach. To właśnie z owoców arganii, podobnych do oliwki (ale w żółtym kolorze), produkuje się olej arganowy. Nie tłoczy się go z żółtego miąższu, jak olej z oliwek, ale wydobywa z pestki. Tłoczenie oleju z owoców arganii jest bardzo pracochłonne. Do produkcji 1 litra oleju potrzeba aż 30 kg pestek. Nieco cierpkie owoce oraz liście drzewa są także przysmakiem wypasanych często pod nimi kóz. Aby je zdobyć, wspinają się wysoko po gałęziach, tworząc tym samym zabawny dla przejezdnych turystów obrazek.
Sprzedawany w Maroko olej arganowy ma niezaprzeczalne i udokumentowane przez liczne badania właściwości lecznicze. Wykorzystuje się go do produkcji mydeł oraz różnego rodzaju maści, gojących alergie, trądzik, opryszczkę czy afty. Sprzedaje się go także jako oliwę spożywczą oraz kosmetyczną. Produkty arganowe są częstym prezentem przywożonym z Maroka.