Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Koronawirus wykończy kina i multipleksy, ale co z produkcją filmów?
Pragnienie dużych studiów filmowych z Hollywood, które od lat kręciły całym tym wielkim biznesem i to jak chciały, stawiając często wygórowane warunki platformom i kinom, straciło na wartości. Oby to się źle nie skończyło, bo wkrótce może być problem z kręceniem nowych filmów i seriali. Wszystko po to, aby trzymać się strategii po sukcesie internetowych premier przy okazji pandemii koronawirusa. Jest to poniekąd wbicie sztyletu w plecy standardowemu przemysłowi filmowemu i kinowemu i może oznaczać przedwczesny koniec tradycyjnych kin i multipleksów.
Należy podejrzewać, że ludzie nie będą chcieli do nich chodzić - wszystko przez obawy przed zarażeniem.
Wiele kin na świecie, w tym także w Polsce, straci swoje walory i zostanie zamieniona na... sklepy lub inne centra rozrywki, bo inaczej po prostu już nie zarobią na siebie.
Wiadomo, że digitalizacja na niczym się nie zatrzymuje, ani na poziomie kin, ani filmów i to idzie szybciej niż się nam wszystkim wydaje. Teraz nadchodzi taki czas, że dzięki dekadom cyfrowych zmian i licznym innowacjom w kontekście konsumpcji mediów być może najstarsza instytucja na współczesnym rynku mediów, odratowana w XXI wieku,
padnie dosłownie jak mucha: to KINO!
Dotąd nie bez problemów, a czasami i wielkich strat, wszystkie te kinowe multipleksy - gorzej z małymi kinami - były w stanie utrzymać swoją szczególną pozycję mimo rosnącej przewagi telewizji i VOD po okazyjnych cenach. Jednak coraz mniej osób chodziło do kin, aby na siłę kupować za drogi popcorn i colę po „promocyjnej" cenie - ot może to jest ten gwóźdź do trumny, plus ten koronawirus.
Fakt, że kino to pewna magia, ale z pewnością została dosłownie „
skiepszczona" przez totalną komercję i ten nadmiar reklam przed seansem.
Kino: ta magia czerwonych, aksamitnych zasłon, gwałtownie przybywającej i licznej widowni zamieniła się w puste sale w multipleksach (kilka razy zdarzyło mi się być na seansie tylko w dwójkę w sali!). To chyba jednak wszystko znikło jak kamfora, bo przez streaming, te Netfliksy i inne ludziom przestało się chcieć chodzić do kina.
Branża kinowa na świecie jest w szoku
Teraz zaistniał pewien ważny punkt zwrotny. To może być znacznie większy kryzys „kinowy" niż kryzys finansowy. To jest ściśle związane z istnieniem przemysłu filmowego, bo przecież koronawirus nie zniknie z dnia na dzień i jeszcze długo będzie dosłownie „mieszał" w wielu branżach, które wzajemnie będą się przenikać.
Teraz producenci filmów nie mieli wyjścia i w wielu przypadkach nie czekając na zwrot na rynku puścili je online. I tak filmy pierwotnie wyprodukowane na potrzeby kin trafiają teraz bezpośrednio do sieci w ramach światowych działań przy okazji kwarantanny.
Universal Studio „bawi się” teraz pomysłem oferowania filmów online równolegle z wydaniem kinowym, a to może się poniekąd źle skończyć dla kin. Prawda jest taka, że zniesienie wyłącznych praw do nowych filmów z pewnością byłoby śmiertelnym ciosem dla kin. W USA największa sieć kin AMC już walczy z tym trendem i ogłasza, że zbojkotuje filmy wytwórni Universal Studio, jeśli strategia równoległego oferowania filmów zostanie faktycznie wdrożona.
Pytanie, czy to ma szansę na sukces?
Po sukcesie premiery online filmu
„Trolle 2” Universal Studio zachęca, by powoli odwracać się od kina i nie przyznawać operatorom multipleksów kinowych wyłącznych praw. To mocne zerwanie z pewną tradycją, która była przeznaczona dla kin. Gdyby inni producenci i studia podążyli za tym przykładem, to standardowe kino stałoby się przestarzałe w dającej się przewidzieć przyszłości, a działanie kin, które było stosunkowo drogie, byłoby po prostu nieekonomiczne. Czyli byłby to koniec kin i multipleksów, bo to „przeżytek”. Już tak nam wmawiano:
drukowane książki i czasopisma to... przeżytek, jak
koń, bo lepszy jest traktor [to z filmu „Nie ma mocnych" z 1974 roku]. Tylko, że nadal istnieją i mają się całkiem dobrze: książki, czasopisma i... konie! Są obok e-booków, portali internetowych i... traktorów.
Czy magia kina została utracona na zawsze?
Większości młodych konsumentów to wcale nie obchodzi. Po latach spadającej jakości filmów z Hollywood („nie ma co oglądać" albo „to już było”) i ciągle rosnących cen w kasach kin z dodatkowymi kosztami pseudo wersji 3D (ciekawe, że też się słabo przyjęło?!), wielu widzów świadomie policzyło koszty i tak naprawdę coraz częściej woli zostać w domu. Teraz przy okazji koronawirusa chyba wszyscy będą musieli przejrzeć na oczy. Przyjdzie poczekać na premiery Blu-ray lub na rozwój usług streamingu.
Pytanie: czy chcemy w przyszłości oglądać nowy film z Bondem na kanapie w domu ze smartfonem w dłoni i popcornem z mikrofalówki na kolanach?
Mimo wszystko utrata klimatu kina ze względu na te specjalne przeżycia filmowe byłaby gorzką stratą dla kultury jako takiej. Przyszłe pokolenia znałyby tylko zanikającą magię minionych dni dzieciństwa z opowieści osób starszych. Nawet jeśli świat mediów jest w ciągłej - i być może nie do powstrzymania - zmianie, byłoby to bardzo smutne.
Nie wszystko może być online i zdalnie!
Z kinem to poniekąd jest tak jak z wątkiem z filmu „Seksmisja". „
Do czego służyli mężczyźni?"... No właśnie, do czego?
„Do rozrywki".
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.